Zacznijmy od sprawdzenia czy nasz termostat należy wymienić czy nie.
Pierwszym objawem jest nierównomierna temperatura którą obserwujemy na zegarach.
Prawidłowo powinna wynosić 92°C.
Sprawdzanie początku otwarcia termostatu.
Uruchamiamy zimny silnik, czekamy kilka minut w zależności od temperatury zewnętrznej, i dotykając gumowego węża (nr 4 na rysunku) wychodzącego z termostatu czekamy aż zacznie się nagrzewać. Nagrzanie tego węża świadczy o otwarciu termostatu i puszczeniu ciepła na duży obieg (chłodnicę). Jeżeli przy temperaturze poniżej 85°C wąż nagrzewa się powoli wraz z rozgrzewaniem węża małego obiegu (nr 5 – tej najcieńszy), to znaczy że termostat przepuszcza, do tego jeżeli nie przekroczymy 85°C to zdecydowanie oprócz przepuszczania otwiera się zbyt wcześnie.
Ja poprzedniej zimy przebolałem problem, potrafił się nagrzać po dłuższym czasie, ale trochę przepuszczał, na tą zimę wymieniłem i widzę różnicę około 5°. Tzn z moich 85° mam teraz 90°.
Do tego dochodzi jeszcze jeden problem, mianowicie pomiar temperatury. Przy termostacie znajduje się “termometr” który mierzy temperaturę niekoniecznie prawidłowo, a temperatura jest wyświetlana na wskaźnikach znów niekoniecznie prawidłowo. Dlatego najlepszym sposobem na sprawdzenie działania termostatu jest sprawdzanie nagrzewania węża dużego obiegu. Pomimo że wskazanie może być nieco różne od 92°, nowy termostat będzie działać prawidłowo. Dodatkowo wahania temperatury to około 1° w górę i w dół, po wymianie praktycznie nie widzę żeby wskazówka się ruszała.
OK, skoro już wiemy że termostat przepuszcza, kupujemy nowy, i najlepiej oryginał WAHLERA (montowany przez GM).
Na foto wyjęty stary WAHLER i nowy WAHLER. W komplecie powinna być uszczelka.
Koszt tego oryginału to 140 PLN.
Lepiej kupić termostat z obudową, te wkłady za 30 złotych czasem przepuszczają i po wymianie nie ma różnicy.
Wymiana
1. Zdejmujemy osłonę silnika używają klucza z końcówkę TORX:
To tylko 3 śrubki:

Ukaże nam się termostat (na foto już nowy – łatwo zauważyć):

Najpierw odpinamy złączkę od czujnika temparatury (nr 1 na schemacie).
Podstawiamy pod auto kuwetę na spływający płyn chłodniczy, odkręcamy korek od zbiorniczka wyrównawczego aby spuścić ciśnienie i odpinamy węże zaciskowe (nr 2 na schemacie).
Do tego potrzebne będą szczypce o dużym rozstawie aby odpiąć metalowe pierścienie zaciskowe:

Następnie przy użyciu nasadki TORX (trochę się naszukałem po sklepach) odkręcamy 3 śruby, dostęp bardzo dobry:

Po odkręceniu zdejmujemy termostat, odrywamy uszczelkę i oczyszczamy silnik przy pomocy np. włókniny ściernej.
Montujemy w kolejności:
Zakładamy uszczelkę.
Termostat wpinamy w dolny wąż, na tym etapie łatwiej.
Przyciskamy do uszczelki i przykręcamy 3 śruby nasadką TORX (moment 8 Nm).
Zakładamy pozostałe dwa węże.
Podpinamy elektrykę do czujnika.
Teraz czas na płyn. U mnie pobojowisko wyglądało tak:
Te plamy to to co mi uciekło. Do tego na fotkach wyżej nieco zachlapany silnik.
Przy okazji można sie pokusić o wymianę płynu ale mój był rok temu wymieniany więc go przefiltrowałem:

i wlałem do zbiornika:
Ze zbiornika można też wydmuchać płyn, ale ja nie biorę do ust byle czego :D, więc łapałem płyn w kuwety.
Bez zabawy z aparatem wymiana termostatu to 10 minut.
Do tego zabawa z filtrowaniem płynu – godzina.
Po operacji nawet nie wyświetlił się komunikat braku płynu, zatem niewiele straciłem.
I sorka za brud na planie zdjęć, ale było za zimno aby umyć jeszcze auto.